W Japoni byłem dobrych kilkanaście razy; więcej niz 15cie. Czy znam dobrze ten kraj? Z pewnością lepiej niż ci którzy tam jeszcze nie polecieli albo byli z raz czy dwa. Z pewnością gorzej od tych, którzy kształcili się w tym kierunku, językowo, biznesowo. Mieszkają bądź mieszkali w jap. Pracują, bądź pracowali w w Japoni. Tak – trochę tym ludziom zazdroszczę, ale też nie zazdroszczę. Można się zakochać w Japoni, ale to trudny w bieżącej obsłudze kraj. Owa miłość jest trudna. … ale jaka jest korzyść z łatwej miłości? …. to oczywiście, kompletnie other story.
Tym razem, jak wściekły, nie jeździłem, w tą i z powrotem, po całej Japoni. Po niedawnej lekturze, książki Pana Piotra Milewskiego o Tokio = “Opowieści z Dolnego Miasta”, uznałem, że muszę, zacząć zgłębiać to fascynujące miejsce. Bo takim w istocie jest.
Zainstalowałem się w dzielnicy Shinjuku. Jak się jedzie zieloną linią Yamanoto, jest to dokładnie po drugiej stronie miasta, patrząć od strony, głównego dworca JR, w Tokio. Linia Yamanoto, to też other story … tak samo jak historia Shinjuku.
Nie pasowały mi śniadania w w hotelu w którym mieszkałem; raczej tłok jaki tam występował. Znalazłem przypadkiem barek Berg, na głównym dworcu w Shinjuku. Skromny, z maleńkim stoliczkami, stołeczkami, miescami na stojaka, wytartą podłogą, lekko zaśniedziałymi ścianami, które się proszą by je odmalować czymkolwiek.
Gdzie wpada przed robotą lub podróżą, je się jakieś bardzo proste coś, … w postaci na przykład hotdoga z cebulą. Ciepła, cienka kawka w małej filiżance. Jako tako nasyconym, leci się dalej. Zresztą jak spojrzycie na menu poniżej – wszystko będziecie wiedzieć. Tu nie ma, żadnego gastronomicznego czy jakiegokolwiek, rocket science.
Uderzyły mnie dwie rzeczy, a może i trzy.
Pierwsza to ich firmowe, serwetki z tekstem o człowieczeństwie i to w jaki sposób “udekorowane” jest wnętrze tego małego lokaliku.
Gdzie między innymi, Berg apeluje/apelował aby przestać bompardować Gazę. Tak, wszyscy (znaczy, ci co jako tako myślą) mamy z tym koszmarny problem. Starając się zroumieś, jedną i drugą stronę tego konfliktu. Kto by przypuszczał, że tak głebokie człowieczeństwo może dać swój wyraz, w cięzko pracującej knajpce na dworcu w Shinjuku. Gdzie każdego dnia przetaczają się setki tysięcy ludzi, a może i więcej. Nie kojarzę w Warszawie czy w Polsce ani jednego lokalu gastronomicznego, który miałby ambicje sięgać i onosić się do tak wzniosłych wartości.
Powiecie, oczywiście, … że gastronomia w Polsce ma pod górę. A sądzicie, że w Japonii gastronomia nie ma pod górę? Ma pod górę. Owszem ludzie mają nawyk jedzienia na mieście do tego tabuny turystów, ale też totalna konkurencja, na każdym kroku. Do jednych knajpek stoi kolejka chętnych, inne obok, są puste. Nie mam pojęcia, kto jest właścicielem tego lokalu. Może kiedyś się dowiem, ale myślę, że jest to wyjątkowo wrażliwy i nieobojętny człowiek bądź ludzie.
Druga sprawa, to okoliczność, iż w Bergu, jako podkład muzyczny, leci wyłącznie, muzyka fortepianowa. Na małym ekraniku wyświetlane są, czarno białe koncerty, starych mistrzów. Muzyka snuje się pod sufitem, jest nie inwazyjna i piękna tak jak fortepian pod zgrabnymi dłońmi, potrafi zaszaleć. Goście się zmieniają. Jedni szybko wchodzą i wychodzą. Inni siedzą, kiwając się nad małym piwkiem. Jak widziałem dzień po dniu, zawsze jakiś staruszek kimnie nad talerzykiem kapusty i niedokończonym piwkiem.
Trzeci aspekt to relacje międzyludzkie. Łapanie się wzrokiem. Uśmiech, kiwnięcie głową, wskazanie palcem czegoś na talerzyku. Potem jakaś próba kontaktu słownego. Niby coś po japońsku duknę, a może po angielsku. Jakiś Pan po chwili, daje mi swój aparat foto, wskazuje palcem zdjęcia domu w którym mieszka. Książki, widok przez okno, pranie na balkonie, oczywiście czarny z białymi plamami, kot. Podłoga, jakieś mebelki i tak dalej. Ogólna skromność.
Okazuje, się, że to starszy wykładowca akademicki, inżynier od czegoś (nie zrozumiałem) już na emeryturze, który siedzi w Bergu i po prostu, czas wytraca. Ołóweczkiem, notuje słupki czegoś w kajeciku. Patrzy w sufit. Zerka na dziewczyny, które w kuchni zasuwają jak roboty, by wydać kolejne talerzyki. Chyba jest samotny. Takie to wszystko proste oraz nie skomplikowane.
Malutcy i bardzo szczupli. Typowi Japończycy. Mama z tatą.Ona prawie siwa, on siwy. Wpatrzeni w syna, któy może ma ze dwanaście, może trzynaście lat. Rodzice siedzą przy jednym stoliku, dzieciak obok, przy drugim. Zapatrzeni w niego; on w swoją komórkę. Matka dwa razy poszła po kolejnego hot doga z musztardą dla małego i tam jeszcze jakiś przysmak. Wiadomo, dzieciaki w tym wieku, zjedzą wszystko w każdej ilości. Co tu gadać, nie był on już taki on mały. Wygląda, że będzie z niego byczek.. Pewnie coś trenuje. Judo, piłkę, bejsbol, tenis, łuk cokolwiek co wymaga energii. Chyba się wreszcie najadł. Mama z tatą wyszli z Berga zadowoleni.
Inni różni ludzie. Na oko 50 letnia córka z bardzo starym ojcem. Szczebiotali sobie.
Dwie przyjaciółki z pomarańczowymi włosami i długimi na kilometr pazurami.
Jakiś dziadek, co czytał książkę.
Kobiety, mężżczyźni śpieszący się do pracy albo do podróży.
Ja, wciśniety gdzieś w róg. Zerkam na telefon co tam w peerelu słychać. Co kaczyński i morawiecki wymyślili i co z tego może wyniknąć.
Cieszę się bo to dzień Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
*****
Jak coś, macie tu poniżej namiar na Berga; jest tuż obok, wschodniego wyjścia z dworca JR Shinjuku.
Tam się oddycha.
fot: Jerzy Ciszewski; iphonefot: Jerzy Ciszewski, LeicaQ3
fot: Jerzy Ciszewski, LeicaQ3fot: Jerzy Ciszewski, LeicaQ3
https://www.google.com/maps/place/BERG+%E3%83%99%E3%83%AB%E3%82%AF/@35.6918168,139.7005464,19.38z/data=!3m1!5s0x60188cd7026d48e9:0x1d04319fae2db4b8!4m6!3m5!1s0x60188cd0a6f79805:0x63d423f572bd239d!8m2!3d35.6918287!4d139.700983!16s%2Fg%2F1q5bl54v8?entry=ttu
Comment (1)
-
Autor
xxx