Córka mojego przyjaciela, kilka dni temu, miała urodziny. Super dziecko, super wszystko. Jedne studia skończyła w Anglii, jakąś część, na Uniwerku Warszawskim. Dobra, rozgarnięta dziewczyna; młody, fajny człowiek wkraczający w dorosłe życie.
Zadzwoniłem do niej z życzeniami urodzinowymi. Pytam jak ci idzie, czy jesteś zadowolona, co robisz, gdzie pracujesz, jakie masz marzenia. Powiedziała mi, że jest bardzo zadowolona. Powiedział mi również, że pracuje w agencji public relations i chce zmienić pracę na inną w innej branży. Zapytałem, dlaczego chcesz szukać szczęścia w innej branży. Odpowiedziała że tam gdzie jest, wszyscy kłamią, a ona nie chce w tym procederze uczestniczyć.
Pamiętam jak na początku lat 90tych gdy założyłem, a potem prowadziłem moją agencję Ciszewski Public Relations. Wtedy myśmy mogli czegoś nie zakomunikować, nie powiedzieć, ale instytucjonalnie – nie kłamaliśmy. Owszem być może czasami, dochodziliśmy do granicy dobrego smaku, ale nadal – instytucjonalnie nie kłamaliśmy. Latami chełpiłem się, że nie kupuję na rzecz moich klientów w prasie wywiadów i artykułów sponsorowanych. Już wtedy prasa, ze wstydem zaczynała prezentować tego typu oferty. Bo widoczność i zasięg „załatwiam” moimi/naszymi konceptami i kreatywnymi. Tak – kiedyś tak to się odbywał. Dzisiaj zresztą też, ale trzeba się nieźle nazginać.
Nadal mam w głowie, koszmarne awantury w Gazecie Wyborczej w której wcześniej pracowałem, gdy dział reklamy przychodził do działu redakcyjnego, że trzeba coś wydrukować albo się zająć jakaś sprawą, bo reklamodawca o to prosi. Redakcja darła mordę, że będzie robiła to co uważa i niech dział reklamy wynosi się w podskokach. Wtedy tak było.
To co teraz napisze, jest oczywiście skrótem myślowy, ale dziś jak ktoś nie podeprze się portfelem, nie uzyska żadnej interakcji od szeroko pojętych mediów – tych starych i tych nowych. Również w szerzeniu ewidentnych kłamstw; jak to się teraz modnie mówi – fake newsów.
Nie pamiętam w jakim to kraju i kiedy to czytałem – w każdym razie do sądu został pozwany jakiś bank, który w swojej kampanii reklamowej, mówiąc wprost – kłamał. Bank przegrał ten proces i został zmuszony do odszkodowania, ale też do – „więcej nie kłamania”. Tak – jak to będzie weryfikowane, to zupełnie inna sprawa. Znaczy to jednak, że może rodzi się trend do penalizowania kłamstwa. Kto wie …
Wyobraźmy sobie sytuacje, że w Polsce ten czy inny biznesmen lub polityk jest pozwany do sądu za to że kłamał. (owszem bardzo wybiórczo i jednostkowo, mamy do czynienia z takimi sytuacjami; choćby ostatnia sprawa – Sikorski/Kaczyński) takie sprawy, z wielu powodów, prawie wcale nie trafiają na wokandę.
Dziś, we the people – jesteśmy otoczeni wieloma kręgami kłamstw. Wygenerowanych z głupoty z przemyślenia, z złej krwi, dla brudnej forsy. Kłamstw: biznesowych, politycznych, militarnych, społecznych, artystycznych, sportowych, przybywającym z każdej ludzkiej sfery.
We the people – znajdujemy się dziś w równoległych rzeczywistościach, które się na siebie nakładają, krzyżują, zwalczają, tolerują, ale są kompletnie osobnymi bytami.
Ci starsi, czasami już nie mają siły by protestować. Ci młodsi, jak córka mojego przyjaciela, stwierdza, że to nie jej bajka i ona chce inaczej. Chce żyć w prawdzie, w związku z tym opuszcza branżę public relations.
Problem polega na tym, że kłamstwo jako takie, jest zjawiskiem wszechobecnym. Nie dotyczy wyłącznie branży public relations, generalnie marketingowej. Choć tam, wszystko skupia się jak w soczewce. Przychodzi klient, kładzie forsę na stół i mówi – nasz paralek jest zajebisty i tak macie zrobić by wszyscy w to uwierzyli. No i agencja tak robi. Ma czynsz do zapłacenia, ileś mundrali na payrollu, leasingi na fury, kurierów, prawników, parking, ubezpieczenie medyczne personelu. Wtedy moralna poprzeczka się obniża Opisuję tę branżę, bo ją znam lepiej niż ona sama siebie. Ale tak jest na całym rynku wszystkiego.
Ludzie kłamali od początku swojego istnienia i zawsze będą tak robić. Ale dzisiejszy system kłamstwa, jest ściśle powiązany z nowoczesnymi technikami komunikacyjnymi. W swojej nieobliczalnej masie jest wehikułem, który niszczy tkankę społeczną. Deprawuje nasze życie, nasze emocje, nasze pragnienia, nasz indywidualny świat.
Aby była pełna jasność – piszę i piętnuję kłamstwa, które bez specjalnego wysiłku, możemy uznać za ogólnie i obiektywnie złe. Mających na celu osiągnięcie prostackich korzyści – władza, pieniądze, przewaga. Funkcjonują również kłamstwa, mające na celu oszczędzenie komuś cierpienia, bólu, strachu, smutku. Te proszę, odstawmy na bok. Są też kłamstwa, które nie mają kompletnie żadnego sensu i przyczyny. Ktoś tak ma – tu, nie ma się nad czym zastanawiać.
Co ma zrobić, wspomniana na początku, młoda wchodząca w życie kobieta, aby chronić swoje wartości moralne, wiarę w dobro, przekonania o sprawiedliwości, samoocenę ? Nie wiem. Przyszłość jawi się w ciemnych barwach.
Jak gdzieś tam napisał Darwim: „Nie przetrwają najsilniejsi, najpiękniejsi, najmądrzejsi itd. Przetrwają ci, którzy będą potrafili się dostosować”
Między nami mówiąc – bardzo słaba to perspektywa.
W tym linku różne refleksje, mądrych ludzi na temat kłamstwa jako takiego
wasz wujek dżordż