
Uczeń zapytał mistrza:
– Mistrzu, czy mur może stać bez spoiwa?
Mistrz odpowiedział:
– Może, jeśli stoi na prawdzie. Ale gdy stoi na lęku, upadnie przy pierwszym podmuchu wiatru.
Uczeń odparł:
– W Hirosaki mówią, że zamek stoi, bo człowieka zamurowano w kamieniu.
Mistrz uśmiechnął się i spojrzał w dal, gdzie kwitły wiśnie.
– W rzeczy samej – rzekł. – Ale nie dlatego, że człowiek został poświęcony, lecz dlatego, że jego ofiara została zapamiętana. Kamienie stoją nie dzięki ciału, lecz dzięki pamięci.
– A co z duchem Otokoyamy?
– On nie straszy – powiedział mistrz. – On przypomina.
*****
Do Hirosaki trafiłem chyba przypadkiem; wtedy szwendałem się po Hokkaido. Tam jest więcej spokoju, równowagi, przyrody. Shinkanseny dojeżdżają wyłącznie do Hakodate. Jak patrzeć jest to początek albo koniec Hokkaido. Najbardziej na południe wysunięty punkt tej wyspu. Z Honsiu jedzie się podwodnym tunelem Seikan pod cieśniną Tsugaru. Ta łączy morze Japońskie z Pacyfikiem; tunel, budowano przez 17 lat. Pamiętam, że pociąg wjechał w cismność, a potem wynurzył się w świetle.
… Hakodate … i tam shinkansenów finito. Owszem, ładny, nowoczesny dworzec; ale nie ma więcej torów. Gdzieś czytałem, że Japan Railways mają oczywiście w planie rozbudowę linii biegnącej na północ Jap. Z pewnością tak zrobią. Japończycy są mądrzy, praktyczni, systematyczni i do bólu przewidywalni. By the way – lepiej z nimi nie zadzierać.
*****
Dobra … gdzie u diabła jest Hirosaki ?
Miasteczko leży circa na północnej końcówce Honsiu, poniżej miasta Aomori (… przy okazji = tam w knajpie przy dworcu JR, jadłem najlepsze sushi ever!)
Hirosaki ma nieciałe 200 tysięcy mieszkańców. Lokalną atmosferę, wewnętrzny spokój i harmonię jaka dostępna jest wyłącznie, w Nihon. Tam mały zameczek, który jest bardzo sławny.
W 2011 miało w Tōhoku miało miejsce trzęsienie ziemi. Naruszyło fundamenty tej budowli. Zachodziła obawa, że zsunie się do fosy. Należało szybko coś z tym zrobić. Jeśli chodzi o Japonię słowo szybko oznacza szybko. Zamek czy też raczej wieżę przesunięto o około 70 metrów. Został podniesiony na lewarach i umieszczony na szynach, po którym przesuwał się ciągnięty m.in. siłą ludzkich mięśni.
Gdy okazało się, że trzeba ratować tą budowlę, z całego kraju przyjeżdżali ludzie aby za sutą opłatą ciągnąć liny, przesuwające budowlę w nowe miejsce. To oczywiście, było relacjonowane przez większość japońskich mediów. W Tokyo zorganizowano event gdzie do ściany jakiegoś muru, przyczepiono liny imitujące te z Hirosaki. Można było przyjść i również mocno je ciągnąć. Pieniądze za te bilety przeznaczone oczywiście były na ratowanie zabytku.
Cała operacja była oczywiście szeroko relacjonowana w mediach. Określano, że „zamek w Hirosaki postanowił sam przejść się na spacer”.
Japończycy postrzegają to całe wydarzenie jako symbol pokory wobec natury, szacunek dla tradycji oraz społeczną odpowiedzialność wobec samych siebie. Przesunięta wieża nie jest dla nich reliktem przeszłości ale nadal żywym organizmem o który należy: dbać, pielęgnować, zabiegać. To ich odróżnia od nas. Oni są skupieni na sprawach żywotnych i najważniejszych. My na bzdetach.
Tak – pisałem już o zamku w Hirosaki – tu nieco więcej informacji
Aby dojść do zamku należy przejść przez przepiękny park. Totalna mistyka, którą można doświadczyć wyłącznie w Japonii.
Wracając do początku tego wpisu, kto to był Otokayama, w sumie o tym mial być ten wpis.
Jest to legenda legenda o ofierze złożonej w murach zamku Hirosaki. Jedna z najbardziej znanych opowieści ludowych związanych z zamkiem Hirosaki opowiada o rytualnym poświęceniu człowieka, aby zapewnić stabilność jego konstrukcji.
Legenda jest następująca: Podczas budowy zamku Hirosaki napotykano trudności – mury nie chciały stać stabilnie, zapadały się lub pękały. Ówczesny lord z klanu Tsugaru, Tsugaru Tamenobu, otrzymał radę od wędrownego mnicha lub szamana, że jedynym sposobem na zapewnienie trwałości twierdzy jest złożenie ofiary z człowieka – tzw. hitobashira (人柱, dosł. „ludzki filar”).
Spośród robotników wybrano mężczyznę o przydomku Otokoyama. Wedle niektórych wersji, był to biedak lub skazaniec, który dobrowolnie zgodził się na ofiarę w zamian za opiekę nad jego rodziną. W innej wersji – został wybrany przypadkiem. Został żywcem zamurowany w fundamentach wieży zamkowej. Od tej chwili budowa przebiegała bez przeszkód, a zamek stał stabilnie przez wieki.
Jednak duch Otokoyamy nie zaznał spokoju. Mówi się, że nocami jego duch błąka się wokół zamku, a w czasie silnych wiatrów słychać jego jęki dochodzące spod fundamentów. W okresach nieurodzaju lub nieszczęść w mieście, mieszkańcy Hirosaki uważali, że duch domaga się pamięci i ofiary.
I bądź tu mądry ….
p.s. … gdybyście byli tam w pobliżu, wpadnicie i dajcie znać co słychać z wieżą zwaną zamkiem ?