W połowie listopada 2024, chadzając niespiecznie, po Osace, na jednej z wypasionych ulic, zaliczyłem nieodległe od siebie sklepy. Pierwszy handluje fortepianami Steinway & Sons; drugi sprzedajcy auta marki Bentley Motors – zwane pieszczotliwie przez fachowców – Benkami.
Cóż od siebie odróżnia te dwie marki. Powiedziałbym: nic oraz wszystko.
Fortepian (oczywiście model koncertowy) jest zaświadczeniem wybitnego talentu i ciężkiej pracy … bo jego cena jest niebanalna.
Benek, najczęściej to pochodna posiadanego portfela, niebanalnej ambicji i najczęściej, chęci pokazania światu, “iż mnie się udało”. Zastrzegam się – nie ma w tym nic złego
Od strony marketingowej, nie sadzę aby te obie marki, miały ta sama grupę docelowa … choć w jakimś tam nikłym % one się pokrywaja.
Ludzie grajacy koncerty na fortepianie Steinway potrzebuja narzędzia aby ich sztuka brzmiała jak trzeba. … ci co maja dobry słuch muzyczny i jakkolwiek sa zaangażowani w sprawy muzyki, wiedza o co kaman.
Samochody, w ujęciu wizerunkowym i ambicyjnym, rzadza się innymi prawami. Napiszę tak – … owe Benki które widziałem w sklepie w Osace, wygladaja rewelacyjnie. Też dzieła sztuki – absolutny top motoryzacyjnego wszystkiego!
Jednak inny rodzaj ludzi potrxebuje mieć Benka, a inny fortepian Steinway.
p.s. rozmawaiajac z A, doszliśmy do wspólnego wniosku, że pewnie Japonia, to najlepszy rynek sprzedażowy dla Steinway i jego synów. Benki też tu pewnie nie cierpia na brak zainteresowanie … oczywiście, bez względu na cenę; ta jak wiadomo, w określonych kręgach jest ostatnim czynnikiem warunkujacym decyzję zakupu tego auta
0