Steinway & Sons oraz Bentley Motors

Cóż od siebie odróżnia te dwie marki. Powiedziałbym: nic oraz wszystko.

Fortepian (oczywiście model koncertowy) jest zaświadczeniem wybitnego talentu i ciężkiej pracy …  jego cena jest niebanalna, ale również dźwięk wydostający się z tego fortepianu jest piękny i czysty niczym woda wypływająca z wysokiego źródła, górskiego potoku.

Benek, to najczęściej to pochodna ambicja, lubieżność wobec motoryzacji, solidny portfel, chęć pokazania światu, – “w życiu, udało mi się mnie się”. Zastrzegam się – nie ma w tym nic złego.

Od strony marketingowej, nie sadzę aby te obie marki, miały ta sama grupę docelowa … choć w jakimś tam nikłym % one się pokrywaja.  Bardziej w  takim kierunku, że ci co mają pieniądze na Benka, mają również na fortepian Steinway & Sons, 

który postawią w salonie jako piękny wizerunkowy gadżet.

Ludzie grajacy koncerty na fortepianie Steinway potrzebuja narzędzia aby ich sztuka brzmiała jak trzeba. … ci co maja dobry słuch muzyczny i jakkolwiek sa zaangażowani w sprawy muzyki, wiedza o co kaman.

Samochody, w ujęciu wizerunkowym i ambicyjnym, rzadza się innymi prawami. Benek jest okrzykiem rzucanym w tłum,  z komunikatem. Napiszę tak – … owe Benki które widziałem w sklepie w Osace, wygladaja rewelacyjnie. Też dzieła sztuki – absolutny top motoryzacyjnego wszystkiego!

Jednak inny rodzaj ludzi potrxebuje mieć Benka, a inny fortepianu Steinway.

p.s. rozmawaiajac z A, doszliśmy do wspólnego wniosku, że pewnie Japonia, to najlepszy rynek sprzedażowy dla Steinway i jego synów. Benki też tu pewnie nie cierpia na brak zainteresowanie … oczywiście, bez względu na cenę; ta jak wiadomo, w określonych kręgach jest ostatnim czynnikiem warunkujacym decyzję zakupu tego auta