Mieszkamy w Warszawie w Miasteczku Wilanów. Są oczywiście, rózne problemy, ale w dużym obrazku, dla miastowych, znakomite miejsce do życia. Dużo atrakcji, dużo sklepów. Wszyscy sprzątają kupy po swoich psach, bo obciachem jest nie zebrać kupy z trawnika w woreczek … i wyrzucić do kosza na śmieci.
W miasteczku W, jest dużo lokali do wynajęcia handlowo usługowych. Jedne biznesy padają inne powstają. Na Osi Królewskiej, w miejscu w którym dziś jest ta piekarnia rzemeślnicza – w ostatnich latach (już nie pamiętam) było z pięć, a może z sześć biznesów. Wszystkie w kilka, kilkanaście miesięcy, padały na pysk. Dlaczego ? To osobna sprawa.
Któregoś dnia nastała piekarnia “SchlebiaMi”. Szczerze mówiąc nie wróżyliśmy jej sukcesu. Sądziliśmy, że kolejni ludzie, którzy zainwestowali w to miejsce swoje pieniądze, wyjdą z tego poobijani, z długami i głębokim kacem. Ponieważ te okolice nasycone są “spożywką” ze sklepem Sezam, Lidlem, Biedronką, Żabką na czele. Kilkoma sieciowymi piekarniami, które albo działają albo zamknęły swoje biznesy i wycofały się z tego miejsca.
Ostatecznie – ta piekarnia jest ewidentnym sukcesem. Potwierdzeniem, że jak produkt jest dobry bądź znakomity to klienci sami się znajdą, przyjdą i kupią. I nie trzeba, wbijać im za mega pieniądze do głów, że coś jest extra. Tak jest w tym przypadku. W godzinach porannego szczytu, w szczególności w weekend, kolejka po pieczywo, bułki, bagietki, croisanty, różnego rodzaju babeczki, ciasteczka i temu podobne …, ta kolejka stoi na ulicy.
Pełen sukces. Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, zaprzestali przyjmowania zamówień, tłumacząc się, że nie zdążą tego wszystkiego upiec.
Oczywiście w sensie marketingu, coś tam robią, ale są to śladowe i nieważne aktywacje.
Zajęci są produkcją i poszukiwaniem ludzi do pracy. A literalnie są to dwie osoby – Pani i Pan.
Czyli można podsumować – “znakomity produkt, głupcze”